Nie wiedziałem, że te wszystkie dni, co za mną, to życie, pisał szwedzki poeta Stig Johansson, i obudził zadumę. Mimo podobieństw, ludzkie istnienia różnią się jednak od siebie. Wydarzeniami, tempem, pulsem, znaczeniem, ale przede wszystkim czasem. Gdy ktoś na przykład pyta – Jak się wtedy czułeś? Można mieć kłopot z odpowiedzią. Najbliższa prawdy byłaby odpowiedź – Nie wiem! Wtedy było wtedy, teraz jest teraz.
Identyczne zdarzenia pozostawiają swoje odciski palców na czasie. Jakże często decyduje o tym, co zapadnie w pamięć, przekaz dnia, samopoczucie, nastrój, poczucie posiadania racji, albo też wyrzuty sumienia.
W indywidualnym poczuciu winy musi tkwić jakiś pra-błąd, inaczej skąd by się wziął pomysł zbiorowej odpowiedzialności? Napisało się nieomal biblijnie, ale mam wrażenie, że coś w tym jest.
Ten dzień, inny dzień, życie codzienne. Poza Gwiazdką, Wielkanocą, Dniem Flagi, Midsommarem, i paru innymi datami, dni codzienne podobne są do siebie, poniedziałek, wtorek…
Ale nie takie same. Na przykład mamy „dzień wina”. I to w piątek, idealny dzień do celebracji. Mamy także „dzień elektryczności”. Może ktoś wie, jak się obchodzi dzień prądu? Oszczędnie, czy rozrzutnie, zmniejszając wydobycie węgla, czy zwiększając? W Ojczyźnie byłoby kłopotliwie, więc raczej to drugie. Minął „dzień przytulania”. Przynajmniej wiadomo jak się zachować. Wspomniałem o tym przy kasjerce w sklepie ICA, i zostałem natychmiast przytulony! Chyba wypiję, pomimo że nie piątek, lampkę wina. Albo dwie. 1-szego marca obchodzimy „dzień przytulania bibliotekarzy”, a 4-ego października „dzień kanelbulli”, czasu nie starczy!
Wszedłem na Internet i dowiedziałem się, kiedy moje kolejne urodziny. Nie, żebym nie wiedział, ten Niemiec jeszcze mnie na szczęście nie dopadł, ale że w środę, to nie wiedziałem. Parę rzędów wyżej informacja, że właśnie minął dwadzieściaosiemtysięcypięćsetpięćdziesiątyszósty dzień mojego życia. Jezus Maria! Jedne pamiętam z przyjemnością, parę niechętnie wspominam, które decydowały, co się ma ze mną stać?
Życie tak kolosalnie przyspieszyło, że zmusza do zmiany repertuaru dowcipów. Na moje stare, młodzi przestali reagować!
Andrzej Szmilichowski