Czas lecz rany, ale nie potrafi zmienić faktów. Kolejna książka o zniszczeniach szwedzkich na terenie Korony w okresie potopu 1655-1660 to obraz przerażający.
To już któraś z kolei książka poświęcona temu tematowi. Zbiorowa praca wydana przez Towarzystwo Miłośników Historii, Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego, opisuje nie tylko same bezpośrednie straty najazdu Szwedów, ale także ich konsekwencje w sferze gospodarczej i demograficznej. Na ten aspekt mało kto wcześniej zwracał szczególną uwagę.
”Olbrzymie straty ludnościowe i zniszczenia materialne poniosły głównie te prowincje, które długo znajdowały się pod okupacją szwedzką, jak to miało miejsce w przypadku Wielkopolski czy Prus Królewskich – pisze we wstępie Mirosław Nagielski. Autorzy dawnych opracowań podkreślali, iż straty demograficzne były bardzo wysokie, szacując je w przypadku Mazowsza na 40%, a dla Wielkopolski i Prus Królewskich na przeszło 60%. Straty wśród ludności miejskiej szacowano jeszcze wyżej – na Mazowszu odpowiednio na 70%, a w Wielkopolsce od 60 do 70%. Pamiętajmy jednak, że trudno oddzielić zniszczenia związane bezpośrednio z działaniami wojennymi od spustoszeń wywołanych przechodami oddziałów wszelkiej proweniencji, a wreszcie od strat spowodowanych pomorami i epidemiami wynikającymi z długotrwałego pobytu dużych mas wosjka na tym samym obszarze.
Historycy są zgodni, że czasy potopu opóźniły rozwój ziem polski o conajmniej 100 lat. Na przykład w Wielkopolsce , w 1661 roku, zaledwie rok po zakończeniu działań wojennych ”odnotowano spadek liczby włościan o 2/3, właścicieli mniejszych gospodarstw o 56%, a zagrodników o 28%”. W wielu regionach ziemie które leżały odłogiem sięgały ponad 50% areałów, a liczba ludności wielu miast spadła od 60 do 80 procent. Wszystko to musiało się odbić na rozwoju gospodarczym.
Autorzy opracowania podkreślają, że o ile można obliczyć i zliczyć ilość zniszczonych miast, budynków, kościołów, pałaców, czy zrabowanych dzieł sztuki, tak nie sposób dokładnie policzyć jak dokładnie zmiany demograficzne wpłynęły na rozwój państwa.
Książkę warto polecić każdemu, kto interesuje się historią stosunków polsko-szwedzkich.
(ngp)