W sierpniu 1986 roku obchodziliśmy w lokalu Ośrodku Polskich Organizacji Niepodległościowych w Sztokholmie 40-lecie Rady Uchodźstwa Polskiego w Szwecji. Referat historyczny z tej okazji wygłosił dr Michał Lisiński jeden z inicjatorów powołania RUP 30 sierpnia 1946 roku. Z tego referatu korzystam w dalszej części niniejszego artykułu. Uroczystości 50-lecia obchodziliśmy, z udziałem przedstawicieli dyplomatycznych Wolnej znów Polski, w pięknych salonach Instytutu Polskiego. Referat okolicznościowy wygłosił badacz historii emigracji polskiej w Szwecji prof. Andrzej Nils Uglla. Z tego referatu też korzystam pełną ręką. 60-lecie w 2006 obchodzono bardziej skromnie w OPONie. Było to spotkanie towarzyskie z udziałem, naturalnie, przedstawicieli RP. 70-lecie RUP w 2016 roku obochodzono, co prawda, w salonach Ambasady RP w Sztokholmie, ale już we ”własnym” gronie. Na przestrzeni dziesięcioleci działalności Rady było dużo konfliktów i niechęci osobistych. Mimo to na jubileusze RUP zapraszano wszystkich byłych działaczy RUP. Niektórzy obrażeni nie przybywali. Nawet się zdarzało, że odsyłali zaproszenie. Ale to był ich wybór.
Każda grupa emigrantów potrzebuje, w ramach samopomocy, organizacji branżowej. I nic dziwnego, że przybyli do Szwecji Polacy takie organizacje założyli. Przed wojną mieli swoje organizacje tylko polscy robotnicy rolni na południu Szwecji – były to związki zawodowe. W czasie wojny powstał Polski Komitet Pomocy w Szwecji – organizacja programowo (acz nie faktycznie) apolityczna, bo inne w neutralnym kraju w czasie wojny, nie były tolerowane. Po wojnie, gdy dzięki akcji Szwedzkiego Czerwonego Krzyża i UNRR’y ilość Polaków znacznie się zwiększyła, powstały „bratniaki” o charakterze politycznym. Pierwsi zorganizowali się byli więźniowie, niemieckich i sowieckich więzień i obozów, zakładając Polski Związek byłych Więźniów Politycznych. Potem Akowcy utworzyli Koło byłych Żołnierzy AK
Gdy gen. Anders powołał w Londynie Stowarzyszenie Polskich Kombatantów to w Szwecji (podobnie, jak w innych krajach osiedlenia) SPK utworzyło swoje koła. Powstały też organizacje „branżowe”: harcerstwo, stowarzyszenie akademickie itp. W prawdzie już w 1935, na południu Szwecji w Malmö, powstał Związek Polaków Zamieszkałych w Szwecji mający ambicję zjednoczenia polskiej diaspory, ale nie dużo z tego wyszło i ostatecznie działacze tego związku powołali po wojnie nowe organizacje, które z czasem weszły w skład organizacji parasolowej z prawdziwego zdarzenia: Rady Uchodźstwa Polskiego w Szwecji.
Początki RUP opisuje dr Michał Lisiński, długoletni członek władz RUP i były prezes Polskiego Związku b. Więźniów Politycznych, a później wieloletni korespondent Radia Wolna Europa w Skandynawii i kierownik biura sekcji polskiej RWE w Sztokholmie. Pisze on tak:
„Szwecja, jako jedno z pierwszych państw na Zachodzie, cofnęła 7 lipca 1945 uznanie polskiemu rządowi w Londynie i uznała następnie polski rząd w Warszawie (29 lipca 1945 roku). Najważniejszą przyczyną tego kroku był brak węgla w Szwecji i nadzieja, że będzie go można kupić w Polsce. Rozpoczęła się gorączkowa likwidacja agend poselstwa. Poseł min. Henryk Sokolnicki wynajął willę przy Värmdövägen 71 i urządził tam pensjonat, w którym obsługiwał wraz z żoną swoich gości. Inni urzędnicy poselstwa starali się urządzić na własną rękę. /…/ Powstał pomysł, aby zastąpić polskie poselstwo nowym, społecznym organem, który mógłby występować wobec władz szwedzkich, jako przedstawiciel całego polskiego uchodźstwa, a zarazem przejąłby funkcję zorganizowania całości polskiego życia w Szwecji. Z tym projektem wystąpił Tadeusz Pilch, szef Interim Treasury Commite for Polish Questions, (angielska organizacja pomagająca polskim uchodźcom)”.
Projekt Pilcha poparli: Łukasz Winiarski, Michał Pluciński i Michał Lisiński. Zwołali oni zjazd założycielski, na którym obecni byli przedstawiciele wszystkich polskich organizacji w Szwecji (z wyjątkiem komunistycznego Związku Patriotów Polskich) i 30 sierpnia powołano na nim Radę Uchodźstwa Polskiego w Szwecji. Uchwalono statut i wybrano zarząd. Prezesem został b. Poseł RP w Szwecji Henryk Sokolnicki w skład zarządu weszli m.in. Michał Lisiński, Łukasz Winiarski i Michał Pluciński. W skład Rady weszły wówczas: Polski Związek b. Więźniów Politycznych, Akowcy, Związek Polaków w Szwecji, Zrzeszenie Studentów Polskich, Związek Kobiet Pracujących i opiekun duchowy Polaków w Szwecji ks. Kanonik Czesław Chmielewski. Polski Komitet Pomocy nie wchodził formalnie w skład RUP, ale miał tam swoich przedstawicieli i udostępnił Radzie swój lokal. Komitet objął patronat nad Radą. Chodziło o to żeby na wypadek nowej, spodziewanej, wojny PKP mógł uchodzić za organizację tylko humanitarną, a nie polityczną. Parę słów o komitecie. Oddajemy znów głos Michałowi Lisińskiemu:
„Największą zorganizowaną grupą był Polski Komitet Pomocy. /…/ Prezesem był konsul Alf Pomian-Hajdukiewicz, urodzony w Szwecji syn jednego z przywódców powstania roku 1863, który dożył później 105 lat, zachowując do końca czystość umysłu. Organizacja ta powstała z daru Henryka Brodatego, z pochodzenia polskiego Żyda, który zaopatrzył ją w lokal i meble. Mieściła się przy Jungfrugatan 30, dokąd nie długo miało także przenieś się polskie poselstwo.”
I właśnie tam była siedziba RUP oraz PZbWP, a później także AK i SPK. Powstałe już po powołaniu Rady organizacje takie jak SPK czy bardzo bojowe Koło Lwowian do niej się też przyłączyły. Na nadzwyczajnym posiedzeniu RUP 27 i 28 września 1947 roku przeanalizowano pierwszy rok działania Rady, zmieniono nieco statut i ustalono ilość mandatów na 16: PZbWP – 5, Związek Polaków z Västerås – 3, PKP – 3, SPK – 2, Polski Instytut Źródłowy w Lundzie – 1, Stowarzyszenie Studentów – 1, Harcerstwo – 1.
Z miejsc mandatowych w skład Rady wchodzili m.in. naukowcy, doktorzy: Lisiński, Łakociński i Kurowski, prezesi organizacji: pani Madlerowa, Pomian-Hajdukiewicz, Koba, Rückeman, płk. Banasikowski i Sokólski. Do Rady dokooptowano dodatkowo 8 osób nie zrzeszonych. W tym ks. Chmielewskiego i min. Sokolnickiego, którego wybrano prezesem. Tak, że RUP liczyła sobie 24 członków. Później do Rady przystąpiło jeszcze Koło Lwowian i ilość członków Rady wzrosła do 25. Rada organizowała obchody polskich świąt państwowych, prowadziła doradztwo prawne i biuro ułatwiające emigracje za ocean, a nawet organizowała dyżury lekarskie dla Polaków. Z reprezentowaniem Polaków w stosunku do władz szwedzkich nie wychodziło najlepiej. Oddajemy znów głos Michałowi Lisińskiemu:
”Wspomnę jeszcze o moim udziale w delegacji do hrabiego Folke Bernadotte /…/ Przyjął nas łaskawie na stojąco; powiedział, że każdy uczciwy Polak powinien wracać do Polski; nie wie co tu robimy i życzy nam powodzenia w Polsce”.
Szwedzi jednak chcieli wiedzieć, co Polacy robią w Radzie. Świadczy o tym odnaleziony przez profesora Ugglę tajny raport agenta szwedzkiego kontrwywiadu. PM angående polska flyktingars förhållanden och organisationer i Sverige. Den 13 maj 1952. Porównałem ten raport z raportem wywiadu PRL na temat Rady. ”Polski” jest dokładniejszy. Może to oznaczać, że PRL miało lepsze wtyczki w naszym środowisku niż nasi gospodarze. Według wywiadu PRL:
”Najważniejszą organizacją polonijną w Szwecji jest powstała 1947 r. Rada Uchodźstwa Polskiego w Szwecji. Skupia ona szereg autonomicznie działających organizacji m.in. Koło Lwowian, Polski Komitet Pomocy itp. Do Rady należy również Stowarzyszenie Polskich Kombatantów działające zgodnie z wytycznymi Federacji Światowej SPK. Według statutu, Rada Uchodźstwa Polskiego w Szwecji stanowi przedstawicielstwo polskiego uchodźstwa niepodległościowego w Szwecji, broni jego interesów, koordynuje jego życie społeczno-kulturalne i dba o jego życie religijno-moralne’. /…/RUP stoi zatem na gruncie zdecydowanie niepodległościowym i dąży ‘wszystkimi legalnymi środkami do odzyskania przez Polskę prawdziwej niepodległości’. W praktyce Rada udziela – w ramach dostępnych jej środków – pomocy Polakom w zakresie porad prawnych, tłumaczeń, legalizacji dokumentów, załatwiania spraw w szwedzkich urzędach, starań o opiekę w szwedzkich instytucjach socjalnych itd.”.
Przytoczyłem ten obszerny fragment z tajnego opracowania, Instytutu Badania Współczesnych Problemów Kapitalizmu przy KC PZPR Warszawa 1975, żeby pokazać do jakiego stopnia byli ich ”badacze” dobrze poinformowani. Z tym tylko, że RUP nie była organizacją polonijną. – reszta się zgadza. Później są informacje już mniej dokładne. Takie właśnie:
”’Niepodległościowe’ stanowisko Rady, potwierdzone ostatnio w 1972 r., zaczyna się obecnie załamywać. Na przykład – Polski Związek Byłych Więźniów Politycznych w Szwecji odrzucił w 1974 r. Wniosek o wprowadzenie do swego statutu klauzuli ’niepodległościowej – tym samym organizacja ta przestała należeć do Rady. Mnogość reakcyjnych, wrogich w stosunku do PRL organizacji polonijnych w Szwecji nie może stanowić podstawy do oceny sytuacji politycznej wśród Polonii w tym kraju. /…/ Polonia coraz bardziej skłania się do aktywnej współpracy z krajem Pomaga jej w tym życzliwy stosunek władz szwedzkich. W ostatnich latach powstało – na przykład – wiele polonijnych organizacji kulturalno-oświatowych, które za cel swej działalności stawiają bliższe poznanie Polski Ludowej”.
Tu parę wyjaśnień. ”Badacze” krajowi trafnie zauważyli życzliwość socjaldemokratycznych władz szwedzkich w stosunku do organizacji typu „Ogniwo”. Te „kulturalno-społeczne” organizacje nie stawiały trudnych pytań na temat łamania praw obywatelskich w bloku sowieckim, nie próbowały budować pomników katyńskich, nie przypominały istnienia łagrów w ZSRR. Słowem – nie psuły Szwecji dobrych stosunków z zaprzyjaźnionym krajem po drugiej stronie Bałtyku. I nic dziwnego, że organizacje zrzeszone w Centralnym Zrzeszeniu Organizacji Polonijnych (CZOP) otrzymywały łatwiej wszelkie pomoce od państwa szwedzkiego. „Badacze” krajowi nie rozumieli za to podłoża konfliktu w obozie niepodległościowym z początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Od momentu powstania do roku 1971 Rada działała sprawnie. Kierował nią generał Zdzisław Przyjałkowski. Uzyskiwał on pomoc dla Rady od wspierających wolność organizacji amerykańskich. Szwedzi, że swej strony. przydzielili Radzie trzy etaty dla pracowników archiwalnych. Jeden z tych etatów miał sam prezes RUP. Na Jungfrugatan działało biuro Rady oraz biblioteka polska powstała ze scalenia zbiorów PKP i PZbWP. Bibliotekę utrzymywał Polski Komitet Pomocy. Jeden ze wspomnianych etatów był dla PKP inny dla SPK.
Październik roku 1956 to nie tylko przełom w Kraju. Także na emigracji miał swoje reperkusje. Nowa (krótkotrwała) polityka w stosunku do emigracji zmieniła struktury tej ostatniej, a ponieważ zbiegła się z rozłamem w Londynie, w wyniku którego większość emigracji politycznej stanęła po stronie Rady Jedności Narodu zwanej popularnie: ”Radą Trzech” (stanowili ją generałowie: Anders, Bór-Komorowski i ambasador Raczyński) i przestała uznawać Prezydenta Zaleskiego oraz Rząd Polski w Londynie – to efekty były. Wyjaśnienie dla tych co nie pamiętają tych czasów. Przez 14 lat Polacy w Londynie mieli dwuwładzę i dwa Skarby Narodowe. Dopiero w roku 1970 po śmierci generałów: Andersa i Bora oraz prezydenta Zaleskiego, doszło ponownie do zjednoczenia prawie całego obozu niepodległościowego. W krótkim okresie, gdy nawet paryska ”Kultura” miała debit w Kraju, a emigranci polityczni uzyskali wolny wjazd do Polski, paru znanych pisarzy i kilku wybitnych profesorów wróciło na stałe do Polski. Uznani, pochopnie, za zdrajców przez emigrację odegrali oni później trudną do przecenienia rolę w powstaniu w PRL opozycji demokratycznej. Zmiany w/w zaistniały też w RUP. Delegata RP zastąpił w Radzie delegat Egzekutywy Rady Trzech. Personalnie był to ten sam minister Wiesław Patek. Podobnie składki na Skarb Narodowy były przekazywane ze Szwecji do Rady Trzech. Natomiast oddział szwedzki PPS opowiedział się za tym odłamem PPS w Londynie, który poparł Gomółkę. Wprawdzie złudzenia skończyły się szybko, nie mniej PPS przestała współpracować z RUP. Radę osłabiły także masowe wycieczki do PRL działaczy niepodległościowych. Działacze ci bowiem musieli zawieszać lub składać swoje funkcje.
W 1956 zawiesił swoją działalność Polski Związek byłych Więźniów Politycznych, który miał najwięcej mandatów w Radzie. PZbWP był najliczniejszą organizacją polską w Szwecji. Z jego szeregów wywodzili się działacze Koła AK i SPK, bo akowcy i inni kombatanci trafili do Szwecji najczęściej przez więzienia i obozy. W 1946, w momencie założenia, Związek liczył sobie ok. 5000 członków. Z góry było wiadomo, że większość byłych więźniów po rekonwalescencji wróci do rodzin w Polsce. I dlatego PZbWP w pierwszym okresie swojej działalności nastawił się wyłącznie na samopomoc koleżeńską bez akcentów politycznych. Chodziło o to, by nie utrudniać sytuacji kolegom wracającym do Kraju. Dopiero po „wielkiej repatriacji”, gdy w Związku zostało ok. 1000 członków PZbWP rozpoczął działalność strcto niepodległościową. Z dużym trudem RUP przełamała kryzys roku 1956. Rozwinęła działalność klubowo-bufetową i jakoś poradziła sobie z finansami. I tak dotrwała do lat siedemdziesiątych, gdy już PRL przestała kokietować emigrację polityczną. Ponownie uszczelniono granice. Polaków poza granicami Kraju podzielono na „dobrych”, którym udzielano pomocy i przywilejów i „złych”, którym utrudniano wjazd do Polski, a w miarę możliwości i życie na uchodźstwie. Ci „dobrzy” pomagali konsulatom i często informowali o działalności „złych”.
-„Pan chce wizę do Polski?” – dziwił się pan konsul. – „A przecież pan opowiada dowcipy szkalujące dobre imię Polski Ludowej”. (Autentyk). „Dobrzy” dostawali nie tylko wizy za darmo, ale i zwolnienie z przymusowej złodziejskiej wymiany walut. Co dawało im wymierne korzyści finansowe. Podziały stały się znów klarowne.
Pod koniec lat siedemdziesiątych zaszły znamienne zmiany na naszym podwórku. Ciężko chorego generała Przyjałkowskiego zastąpił Marek Teleszewski, akowiec, b. więzień, przedwojenny działacz związkowy – osoba ze wszech miar kompetentna. W tym samym czasie, niestety, organizacje polskie stanęły przed groźbą utraty siedziby. Lokal Polskiego Komitetu Pomocy, w którym skupiało się całe życie emigracji niepodległościowej znajdował się w budynku przeznaczonym do generalnego remontu. Właścicielem domu była komunizująca organizacja szwedzka o nazwie: Przyjaciele Wolności, której solą w oku była działalność „polskich reakcjonistów”. Wykorzystano pretekst i zaoferowano Polakom zwrot wpłaconej kiedyś przez p. Brodatego sumy tj. z odsetkami 25.000 kr. Nie uwzględniono dewaluacji i ówczesnej wartości lokalu. W sprawę tę wmieszał się, stojący dotąd na uboczu, polski biznesmen p. Tadeusz Głowacki i wynegocjował sumę czterokrotnie większą. Powołany przez RUP komitet zbiórki na lokal polski zebrał drugie tyle. Za te pieniądze kupiono i wyposażono nowy lokal. Tadeusza Głowackiego w uznaniu zasług wybrano prezesem Oddziału Krajowego SPK i prezesem RUP. Nowy lokal na Östermalmsgatan 75 nazwano Ośrodkiem Polskich Organizacji Niepodległościowych w skrócie OPON. I wtedy zaczął się spór o własność lokalu i największy rozłam w polskiej emigracji niepodległościowej w Szwecji.
Ale o tym w następnym odcinku.
Ludomir Garczyński-Gąssowski
En reaktion på ”Burzliwa historia (1)”