ANDRZEJ SZMILICHOWSKI: Apetyt

Jest coś niepokojącego a zarazem zachwycającego w różnorakich zakazach, nakazach, ograniczeniach, priorytetach. Człowiek stoi czasem pełen żalu i bezradności wobec świadomości, iż nie może obejść się bez bliźnich, a jednocześnie przebywając z nimi dostaje mdłości.

Istnienie to trwający życie czas próby, co praktycznie znaczy, branie się za bary z uczuciami. Wierząc prorokom i poetom, miłość nie tylko istnieje, ale święta jest i objawiona.  Oznacza szczególną łaskę zesłaną przez Bogów, abyśmy mogli stać się silniejsi i skuteczniej zwalczać w sobie i nie tylko, zło.

Może to prawda ze zwalczaniem zła, ale że podobno łatwiej przeciwstawiać się pokusom, mając oparcie w szlachetnych uczuciach, to nieprawda. Równie łatwo (lub trudno) odpierać pokusy nie mając oparcia w szlachetnych, w ogóle w żadnych uczuciach. To bardziej kwestia poczucia sprawiedliwości i odruchów sumienia, niż uczuć.

Dzięki miłości, wbrew miłości, dla miłości, miłość… Można by rzec, ot takie sobie gadanie, ale coś w tym jest, w miłości tkwi jakiś rodzaj kamienia filozoficznego. Miłość potrafi wyzwalać od pokus i jednocześnie w nie wpędzać, przerabiać odpadki i zamieniać je na złoto lub odwrotnie, robić z ziemi niebo albo coś zupełnie przeciwnego. Pewien Francuz powiedział, że wszystko zrozumieć to wszystko przebaczyć, i że na tym polega miłość. Nie bardzo pojmuję sens, ale ładnie powiedziane.

Czy istnieje związek między cywilizacją a seksem? Istnieje wyraźny związek. Zgodnie z taktem rozwoju cywilizacji, rozwija się życie płciowe (oraz dekadencja, ale to już inny temat). Literatura wzmacnia sprawność wyobraźni, a ta służy umysłowi i ciału jak proteiny. W świecie wielkich miast nie ma fizycznego trudu. Można przeżyć życie nie znając przyrody, wszystko jest dziełem człowieka a wraz z jego dobrobytem wzrasta waga zmysłowości. Telewizja, Internet, literatura, sport, wpływają na wzrost apetytu na przygodę a tą zapewnia, znajdujący się rzec można pod ręką, seks.

Rzadko zdarza się człowiekowi zajęcie równie niewinne i pełne radości jak seks, co jednocześnie potrafi zdumiewająco łatwo i szybko powodować niebagatelne konflikty. Czy Helena wiedziała, co robi, uciekając z Parysem od Menelausa? Tego akurat nie wiemy, ale domyślamy się, że wciągnął ją potężny nurt seksualnego instynktu. Ganiły ją zapewne stare ciotki i oczywiście Menelaus, ale popierali Narcyz, Adonis, miłość…

Chwile mistycznych intuicji, zdania podobne do drogich kamieni, do klejnotów rzeźbionych w ogromnym krysztale namiętności. Oto pole nielicznych zwycięstw i bardzo licznych porażek pisarzy, którzy odważają się podjąć piekielnie trudny temat seksualnych uniesień. Narracje lekkie jak fantazja a zarazem wzruszające, głębokie. Świat łez i uśmiechów, subtelnego humoru i szlachetnego uduchowienia, zwierzęcości i odruchów cudownej brutalności. Sieć naiwnej, rzec można dziecięcej czystości i wesołości, oraz zawsze czujne i pełne uwielbienia fantazje kochanków.

A na drugim biegunie świat wypełniony freudystami i powieściopisarzami zajętymi jedynie sprawami płciowymi i rozwodzącymi się nad szczegółami w taki sposób, że czynią je nudnymi albo budzą niesmak. Przykryte całunem szarej codzienności grobowiec mieszczańskich sypialń.

Trzeba być skończonym osłem o moralnych zaletach świętego, aby gmatwać sprawy tak cudownie proste. Ani inteligencja ani świętość ani łotrostwo, w niczym tu nie mogą pomóc. Świętość potrafi działać i być identycznym afrodyzjakiem jak sex-appeal, ale aby to dostrzec trzeba inteligencji. Problem w tym, że inteligencja nie przynosi większego pożytku, od inteligencji nie można się zapalić i jest zdana na łaskę czy niełaskę pierwszego z brzegu Hitlera, który potrafi obudzić zapał.

Z kolei, gdyby świętość wystarczała do zbawienia świata, byłby już zbawiony dziesiątki razy. Świętość może być pozbawiona inteligencji, jej to nie szkodzi, ale nie pociąga bardziej od innych rzeczy, na przykład dobrego stołu, wygód, znęcania się nad ludźmi, poczucia wyższości, czy pójścia z kimś do łóżka, świętość, a zatem wyrzeczenie się, może stać się niewidzialnym kochankiem. Istnieją ludzie, którzy nie oczekują od życia niczego innego, nazywamy ich estetami.

Jednym słowem, bądźmy Bogu wdzięczni za światła i cienie. No i za seks.

Andrzej Szmilichowski

Lämna ett svar