W grudniu 1939 na skutek napaści Stalina na Finlandię, zmienia się polityka szwedzka. Mimo neutralności, Szwedzi pomagają Finom. Nie przeszkadzają też innym, którzy chcą im pomóc. Dodatkowo, po pakcie Hitlera ze Stalinem, skomplikowała się sytuacja pomiędzy Niemcami a ich głównymi sojusznikami z Paktu Antykominternowskiego: Japonią i Włochami.
Pakt ten skierowany był przeciw Stalinowi więc Włosi i Japończycy poczuli się zdradzeni i chętnie pomagali Polakom i innym walczącym z przymierzem Stalina z Hitlerem. Mussolini interweniował (i to z dobrym skutkiem) w sprawie zwolnienia polskich profesorów aresztowanych w Krakowie, a Finom podesłał 1000 samolotów bojowych. W sumie około 300 Polaków walczyło po stronie finskiej.
Od prawie samego początku wojny w Szwecji działała, pod energicznym kierownictwem ppłka Tadeusza Rudnickiego, baza ”Anna”, do której zadań należał kontakt z Krajem oraz innymi bazami (w Budapeszcie, Bukareszcie i Ankarze) oraz władzami polskimi na uchodźstwie. Do zadań wszystkich polskich baz w krajach neutralnych należało także werbowanie do polskiego wojska i ulatwianie przejazdu do Francji lub Anglii. W wypadku bazy ”Anna” także do Finlandii.
W czasie I. wojny fińskiej, tej w której mała Finlandia samotnie stawiała opór wielkiemu ZSRR, Szwedzi pomagali Finom jawnie. Na terenie Szwecji działały fińskie punkty werbunkowe dla szwedzkich ochotników. W czasie II. wojny, gdy Finowie walczyli u boku Niemców, Szwecja udawała pełną neutralność, ale patrzyła przez palce na werbowanie swoich obywateli i przepuszczała ich przez granicę do Finlandii. Polacy, naturalnie, nie mogli (nawet przeciw Stalinowi) walczyć przy boku Niemców i wycofali się do Szwecji. Szwedzi od razu załadowali ich na samoloty i przetransportowali do Anglii. Tak było w przypadku pilota kapitana Bietkowskiego, który z całą swoją eskadra wylądował w Szwecji. Potem walczył w RAF w ramach polskiego lotnictwa. Po wojnie wrócił do Szwecji, gdzie pozostał do końca swego życia. Jego potomkowie żyją nadal w Szwecji.
Kolejny etap w polityce szwedzkiej w czasie wojny zaczął się po uderzeniu Niemców na Danię i Norwegię. Zarówno Niemcy jak i Anglicy kusili Szwecję. Ta postanowiła bronić swojej suwerenności. Jak wykazują badania prof. Andrzeja Nilsa Uggli, Szwedzi poważnie liczyli się z inwazją zarówno Brytyjczyków, jak i Niemców. Ustalili dwie listy proskrypcyjne: sympatyków Anglii i Niemiec. Do tych pierwszych zaliczono wszystkich polskich uchodźców. Przygotowano obozy dla internowanych w razie ataku na Szwecję.
Profesor Uggla opisuje zabawne zdarzenie, gdy Anglicy zażądali od Szwecji zgody na obsadzenie Kiruny, bogatej w złoża rud metali. Postawili Szwedom niemal ultimatum. Zagrozili, że wylądują tam za zgodą Szwecji lub bez. Przestraszony premier Per Albin Hansson pojechał na rowerze do brytyjskiej ambasady. Postawił rower przed wejściem i wykłócał się z ambasadorem ponad godzinę. Po czym wrócił piechota do siedziby rządu i oświadczył: uratowałem Kirunę, to mi z zemsty ukradli rower. Rzeczywiście rower spod ambasady ktoś ukradł. Co w owym czasie było wydarzeniem niespotykanym.
Norwegowie przyjęli brytyjskie gwarancje i zgodzili się na obsadzenie przez Brytyjczyków punktów strategicznych na terenie Norwegii. Przeciwdziałali temu Niemcy posyłając okręty i piechotę morską w rejon Narwiku. W bitwie pod Narwikiem brały też chwalebny udział jednostki polskie. Ofiara ”gwarancji” dla Norwegii padła też (Bogu ducha winna) Dania. Do Norwegii lądem mogli się Niemcy przedostać tylko przez Szwecję lub Danię. Wiedzieli, że z Danią pójdzie im łatwiej, chociaż Dania należy do krajów, które walczyły przeciw Niemcom, a nie – jak miesiąc później Belgia – poddały się bez strzału. Co prawda Duńczycy bronili się tylko parę godzin, a w walkach zginęło dziesięciu żołnierzy (według innych danych sześciu)… a później z honorem się poddali. W czasie okupacji niemieckiej Duńczycy mieli pretensje do Polaków, że na ich terenie zakładają ruch oporu. Tej niechęci doznał między innymi Michał Lisiński, gdy go wydelegowano do Danii na szefa polskiej placówki wywiadowczej.
Uderzenie Niemców na Norwegię zmieniło sytuację polskich okretów podwodnych internowanych w Szwecji. ”Ryś”, ”Sęp” i ”Żbik” schroniły się we wrześniu 1939 roku w portach szwedzkich i zgodnie z prawem międzynarodowym po 48 godzinach zostały internowane i rozbrojone. Internowano też 178 członków załogi. Po brawurowej ucieczce ”Orła” internowanego w Tallinie, Szwedzi odholowali polskie jednostki w głąb lądu, na jezioro Mälaren, koło Mariefred. Gdy Niemcy zaczęli inwazję Norwegii, Szwedzi wprowadzili polskie jednostki do szwedzkiej bazy, uzbroili je i wmontowali ponownie torpedy. Polscy marynarze byli traktowani jak sojusznicy. Byli wniebowzięci. Nie trwało to jednak długo. Gdy było już pewne, że Niemcy do Szwecji nie wejdą, polskie jednostki z powrotem rozbrojono i odesłano na Mälaren.
Warto przypomnieć, że po ataku Hitlera na ZSRR Szwedzi siłą, grożąc bronią, zajęli polskie jednostki. Po proteście polskiego poselstwa i ambasady brytyjskiej polskich marynarzy wpuszczono na ich okręty. To wszystko podaję za referatem wygłoszonym przez prof. Andrzeja Nilsa Ugglę na konferencji naukowej w Lublinie w 1996 roku. Wojna zastała w Szwecji także jednostki polskiej marynarki handlowej oraz żaglowiec szkoleniowy ”Dar Pomorza”. Ten ostatni Szwedzi uznali za jednostkę cywilną (mimo, że kształcili się na niej kandydaci do marynarki wojennej) i zezwolili załodze na tranzyt do Anglii. Polskie statki handlowe, w konwoju eskortowanym przez jednostki szwedzkiej marynarki wojennej, odpłynęły do Anglii.
Przedtem wydarzył się przykry incydent. Komunista kapitan żeglugi wielkiej Jerzy Pański zorganizowal bunt na statkach handlowych. Było jasnym, że po przybyciu do kraju sojuszniczego polskie statki zostaną zmilitaryzowane i włączone do konwoji wojennych. Jak zresztą się stało. Obowiązywał jeszcze sojusz Hitlera ze Stalinem i komunistom nie wolno było walczyć z Niemcami. W wyniku tego buntu 35 marynarzy zdezerterowało. Na ich miejsce, na statki, powołano elewów z ”Daru Pomorza”. A tych 35 marynarzy i kpt. Pańskiego Szwedzi chcieli odesłać na terytorium okupowanej Polski. Ze wstrętem interweniowało w ich sprawie poselstwo polskie i ostatecznie pozostali oni w Szwecji. Po wojnie też. Nie chcieli jechać do Polski Ludowej, ale byli tu ostoja placówek reżimowych, tworząc tak zwaną ”lojalną Polonię”, zakładając Towarzystwo Ogniwo i podobne.
Pokrętne były losy ich prowodyra. Kapitan Jerzy Pański, jako agent Kominternu, nawet w pewnym momencie siedział w szwedzkim więzieniu. Potem był założycielem ”Związku Patriotów Polskich” w Szwecji. Po uznaniu przez Szwedów władz komunistycznych w Polsce, Pański był pierwszym chargé d’affaires Poselstwa Polskiego. Potem wrócił do Polski, ale po marcu 1968 roku ponownie przybył do Szwecji i wspierał tu ”walkę o demokrację w Polsce”.
Jak już wspomniałem, Szwedzi uznali ”Dar Pomorza” za jednostkę cywilną. W sierpniu 1939 ”Dar Pomorza” przebywał w Oxelösund. Na skutek wiadomości o pakcie Ribbentrop – Mołotow, dowódca żaglowca, kapitan Konstanty Kowalski, wprowadził okręt do centrum Sztokholmu, gdzie pozostawał on do końca wojny. Na żaglowcu mieszkało paru elewów, którzy codziennie wciągali na maszt polską flagę. To nie podobało się przedstawicielstwom dyplomatycznym Niemiec i ZSRR bowiem symbolizowało dalsze istnienie Państwa Polskiego. W czasie inwazji Niemiec na Norwegię panika Szwedów udzieliła się także polskiemu poselstwu i nawet poczyniło ono przygotowania do zatopienia ”Daru Pomorza”, by ten symbol niepodleglej Polski nie wpadł w ręce Niemców. Tak wynika z depeszy posła Gustawa Potworowskiego do rządu polskiego we Francji.
Tu mała dygresja: trzydzieści sześć lat później następcę ”Daru Pomorza”, żaglowiec szkoleniowy ”Dar Młodzieży” Szwedzi uznali za jednostkę bojową i nie wpuścili do Sztokholmu. Było to w czasie pamiętnej wizyty w Szwecji I sekretarza partii, Edwarda Gierka. Szwedzi dowiedzieli się, że na pokładzie żaglowca znajdowała się ”wycieczka” dodatkowych, uzbrojonych ochroniarzy I-szego Sekretarza. ”Dar Młodzieży” postał tydzień na redzie, potem Szwedzi przeprosili za ”pomyłkę”. Żaglowiec zawrócił do Gdyni, bowiem wizyta Gierka dobiegła szczęśliwego końca. Ale Gierek i tak oprócz policji szwedzkiej miał dodatkowa ochronę. Pamiętam, że jak pod Polskim Instytutem (otwartym właśnie na tę okazję) rozdawaliśmy miejscowej ”lojalnej Polonii” broszurki przeciw wizycie Gierka, to ulica Villagatan patrolowana była przez panów w ortalionach, którzy trzymali ostentacyjnie prawą rękę w kieszeni, a twarzyczki mieli wypisz-wymaluj, jak funkcjonariusze powiatowego UB.
Inwazja III Rzeszy na Danię i Norwegię oraz zakończenie I-szej wojny fińskiej wzbogaciło polską emigrację w Szwecji o wybitne postacie, które odegrały dużą rolę (w czasie wojny i po) w życiu polskiej diaspory. Byli to przeważnie dyplomaci, jak przybyli z Danii Jarosław Pieniężny i Norbert Żaba oraz wojskowi. Na przykład z Norwegii przedarli się żołnierze z Brygady Strzelców Podhalańskich, którzy brali udział w bitwie o Narwik.
Ludomir Garczyński-Gąssowski