To nie pierwszy film o słynnej katastrofie rosyjskiej łodzi podwodnej niemal dwie dekady temu. Ten sam temat podjął, w konwencji utworu z kluczem, amerykański film ”K-19, the widowmaker” (2002) w reżyserii Kathryn Bigelow.
Ukazał jakby syndrom ucznia czarnoksiężnika, bowiem Sowieci – jak się niejednokrotnie ujawniało – niczego nie potrafili zrobić porządnie, nawet w armii i flocie wojennej. Ten film dotyczy, co prawda, sytuacji z roku 1961, kiedy pierwsza sowiecka łódź podwodna o napędzie atomowym ruszyła w swój dziewiczy rejs, ale sytuacja bliska katastrofie przypomina późniejszy, poprzedzający jednak produkcję filmu, wypadek Kurska.
Dwa lata później, to jest cztery lata po katastrofie Kurska, powstał film rosyjski ”72 metry” (reż. Vladimir Chotinienko) zbliżający się do przypadku Kurska przynajmniej topograficznie (Ocean Lodowaty). Tu ocalała po wypadku część załogi zostaje jednak uratowana.
Dopiero najnowszy film Thomasa Vinterberga (zrealizowany w koprodukcji Belgii z Luksemburgiem, ale z udziałem licznej grupy znanych aktorów z kilku krajów, poza oczywiście Rosją) dotarł do autentycznych wypadków, skrzętnie (to jest – jak długo było można) skrywanych przed rosyjską przynajmniej opinią publiczną. A więc – brak dbałości o losy załogi własnego okrętu, zwłoka w informowaniu rodzin marynarzy uwięzionych pod wodą w unieruchomionej i częściowo zniszczonej łodzi podwodnej, niechęć, odmowy i zwłoka z przyjęciem pomocy z zewnątrz (uznawanej za kompromitującą, ujawniającą własne braki i niedopatrzenia) od przebywającej w pobliżu floty brytyjskiej. Wszystko to działo się w pierwszym roku prezydentury Władimira Putina.
Najbardziej wbijające się w pamięć kreacje aktorskie, służące podkreśleniu dramatyzmu sytuacji, stworzyli: Colin Firth jako brytyjski komandor David Russell oraz Szwedzi: Max von Sydow w roli rosyjskiegio admirała Vladimira Petrenko i Pernilla August jako matka jednego z członków załogi.
* * *
Jesienią 2018 roku oglądaliśmy w Szwecji anerykański dokument o RBG, tj Ruth Bader Ginsburg, amerykańskiej prawniczce pochodzenia żydowskiego, pierwszej kobiecie mianowanej do areopagu Sądu Najwyższego, w dodatku zasłużonej w walce o legislatywę zapewniającą równouoprawnienie gender i innych ’mniejszości’. A także cieszącej się trwającą do dziś niezwykłą popularnością u (także młodych) słuchaczy jej publicznych wystąpień. Obok wszechstronnej erudycji cechuje ją swada i poczucie humoru.
Aktualnie wchodzi na ekrany fabularna wersja jej kariery, sięgająca tylko pierwszego procesu o równouoprawnienie gender, ale później wywołującego lawinę kolejnych zmian w prawodawstwie.
Aleksander Kwiatkowski