Robimy, co możemy żeby wejść do wielkiego świata, choćby do Europy, i to się nam z wolna udaje. Ale aby wejść na mur i mucha nie siada, robotnik budowlany z Supraśla musi, tak jak chociażby jego szwedzki odpowiednik, znać język angielski.
Zresztą tak się dzieje w naszym kraju z „obcymi językami”, można by rzec od wieków. Szlachciura herbu Wczele, niejaki Zagłoba, wtrącał obficie, za przyczyną wielebnego, łacińskie słowa, obecność Marysieńki i napoleońskie marzenia dopadły nas makaronizmami, dziś króluje język angielski i jego mutacja „język amerykański”.
Firmy pragną zatrudniać wyłącznie „sales managerów”, „business managerów”, „chief accountantów”, którzy tworzą „business plan”, natomiast absolutnie nie potrzebują prostych dyrektorów ds. sprzedaży, księgowych i rachunku ekonomicznego.
Naukowcy starają się o „grandy”, pracowników doszkala „coaching” i szuka „headhunter”, a jak nie są grzeczni padają ofiarą „mobbingu”. Poza tym jemy „fast foody” i wysyłamy „e-maile” i tak dalej i tym podobnie, You name it!
Nie mówi się Be Be Ce, a Bi Bi Si, nie Ce i A, tylko Ci Aj Ej. Orientuj się Polaku, sam Trump tak mówi!
Wystarczy włączyć radio by usłyszeć „Tu Pierwszy Program Polskiego Radia”. Jaki on tam pierwszy – Polskie Radio istnieje bez mała sto lat! Winno być oczywiście „Program Pierwszy”. Błąd wziął się zapewne stąd, że w języku angielskim przymiotnik stoi zawsze przed rzeczownikiem. Bezmyślne naśladownictwo nierzadko zmienia zupełnie sens, „literatura piękna” to nie zawsze „piękna literatura”.
Idźmy dalej. Uczono nas, nieco starszych Polaków, że „relacja” to sprawozdanie, w ogóle opowieść. Dziś „relacje” weszły na miejsce więzi, stosunków, kontaktów. Doszło do tego, że dowiadujemy się z prasy o „relacjach pozamałżeńskich” Iksińskiego!
Są „spin doktorzy”, „aplikacje”, „ekskluzywne wywiady”, ale najbardziej smakuje naszym rodakom „grillowanie polityków”. Nie moja sprawa i bardzo przepraszam, że się wtrącam, ale czy to już za mało „przyciskać do muru”? Trzeba koniecznie przypiekać jak Kukliński (może Kuliński, nie pamiętam) Kmicica, a Kmicic jego?
Poczciwy „przewodniczący” czy „prezes” brzmi dziś zdecydowanie zbyt skromnie. „Prezydent” to jest to, co Indianie lubią najbardziej!
Rodaku! Nie wolno nie znać angielskiego! Nie bądźcie głąb!
So long!
Andrew Szmajlichusky