Teresa Urban: # Me too

Kampania Metoo to nadal wysoce aktualny temat. Każda szanująca się kobieta poszukuje obecnie  w swej, czasem zamierzchłej, przeszłości wydarzenia, które dałoby się zakwalifikować jako gwałt czy molestowanie. Sama próbuję również coś znaleść aby nie dostać kompeksu niższości jako kobieta nieatrakcyjna.

Na pociechę przypomniałam sobie incydent kiedy podczas morskiej kąpieli pewien młody człowiek zanurkował pode mną i dotknął a może i nie. Była to jednak bagatela w porównaniu z poważnymi wykroczeniami w wielkim świecie: damsko-meskimi igraszkami szwedzkiego pracownika kultury, gwałtem dokonanym przez znanego piłkarza, na który się niemało wykosztował czy łóżkowymi nadużyciami amerykanskich aktorów i prawników.

Mój kompeks stałby się faktem gdybym nie przypomniała sobie wydarzenia o poważniejszym charakterze. Było to w pociągu. Jako nastolatka jechałam sama na wakacje do Juraty. Wszystkie miejsca w przedziale byly zajęte. Siedziałam w rogu najbliżej drzwi. Sąsiad na przeciwko robił wrażenie zadbanego pana w średnim wieku. Po dżentelmeńsku  pomógł mi umieścić walizkę na półce. Gdy pociąg ruszył wyszliśmy na korytarz, obserwowaliśmy przez okno uciekające krajobrazy i rozmawialiśmy o  tym i owym. Gdy się ściemniło wróciliśmy do przedziału, pasażerowie mościli się próbując znaleść wygodną pozycję do snu, światło zgasło i po pewnym czasie zapadliśmy wszyscy w sen.

W pociągu śpi się lekko. Obudziłam się czując, że coś dotyka mojej nogi. Była to stopa sąsiada, na szczęście bez buta ale w skarpetce wątpliwej czystości. Strząsnęłam stopę z obrzydzeniem. W mej niewinności sądziłam, że stopy służą do chodzenia a nie do  przekazywania nieprzyzwoitych sygnałów. Stopa nie chciała się poddać. Po chwili poczułam ją znowu. Tym razem kopnęłam ją, zmieniłam pozycję i spróbowałam zasnąć. Na próżno. Stopa ponownie ruszyła do ataku i gdybym nie zareagowała znalazłaby się wkrótce o wiele wyżej. Wtedy niezupełnie szeptem zasyczałam „Prosze się natychmiast opanować”. Pasażerowie zaczęli się kręcić i wydawać  niespokojne pomruki. Stopa cofnęła się, na dobre. Nad ranem sąsiad całkowicie mnie zignorował, musiałam sama walczyć z ciężką walizką podczas gdy on zainteresował się inną pasażerką pomagając jej nieść bagaż do wyjścia.

To była moja historia na temat metoo. Natychmiast poczułam się pewniej w roli atrakcyjnej kobiety. Ale molestowane panie oskarżały przed sądem swych napastników, czasem kilka dekad po fakcie. Czy ja też powinnam to zrobić, odnaleść mężczyznę i zmusić go do odpokutowania swej winy? Istniało poważne ryzyko, że ze względu na różnicę wieku odszedł już z tego świata. Czy można oskarżyć kogoś pośmiertnie? Pewnie tak. Perwersyjne postępki nie powinny ulegać przedawnieniu.

Istnieje druga strona medalu tej nieobyczajnej problematyki. Pohańbione kobiety nie zostały zaskoczone przez nieznanych sprawców czających się w krzakach po nocy. Często leżały w łóżkach napastników. Z własnej nieprzymuszonej woli. Czy sądziły że bedą rozwiązywać krzyżówki, oglądać znaczki pocztowe lub jeść pralinki wraz ze swymi partnerami? Mężczyźni myślą na swój sposób, jeśli w ogóle myślą. U kobiety „nie” oznacza „może”, „może” oznacza „tak” a „tak” świadczy, że jest łatwa. Mężczyźni zazwyczaj przejmują inicjatywę aby przezwyciężyć początkowy opór. I dlatego przetrwaliśmy jako gatunek.

Teresa Urban

Lämna ett svar